Hej!
Tak jak wspominałam w ostatnim wpisie kosmetycznym, przygotowałam drugą część denka, w której znalazły się produkty do pielęgnacji twarzy oraz makijażu.
Jeśli jesteście ciekawe, co znalazło się w tym zestawieniu, to serdecznie zapraszam poniżej.
_________________
Płyn micelarny marki Garnier 3w1 do skóry wrażliwej, to mój wielki ulubieniec w kategorii produktów do demakijażu. Skutecznie usuwa makijaż oczu i twarzy, nie podrażniając i nie wysuszając przy tym wrażliwej i wymagającej cery, przy czym jego wydajność również jest wyjątkowo zadowalająca. Tę dużą pojemność udało mi się dorwać w Drogerii Rossmann "w cenie na do widzenia" za uwaga... 12,50 zł! Miałam szczęście!
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Natomiast Eveline, Facemed +, Odświeżająco - łagodzący aloesowy płyn micelarny 3w1, nie przypadał mi do gustu, pomimo wielu pozytywnych recenzji. Niestety wieczorny demakijaż przy jego użyciu, w większości przypadków kończył się ogromnym szczypaniem i łzawieniem moich oczu. Dodatkowo nie zawsze radził sobie z dokładnym usunięciem makijażu. Muszę jednak przyznać, że wyróżnił się, na moje nieszczęście, niesamowitą wydajnością, a także atrakcyjną ceną. Ciężko znaleźć negatywną opinię na jego temat, nawet wśród posiadaczek wrażliwych oczu i skóry, dlatego tym bardziej dziwi mnie fakt, że u mnie się nie sprawdził.
♥♥ / ♥♥♥♥♥
Vichy, Normaderm, żel głęboko oczyszczający, przeznaczony do skóry z niedoskonałościami. Doskonale oczyszcza skórę, normalizując pracę gruczołów łojowych,
jednocześnie jej nie podrażniając i nie wysuszając. Zawarty w składzie kwas salicylowy oraz totarol, wspomaga walkę z trądzikiem. Gęsta, mocno
pieniąca się konsystencja żelu, wpływa na jego wzorową wydajność, przy
codziennym stosowaniu wystarczył mi na blisko 10 miesięcy. Udało mi się go upolować w Drogerii Superpharm w promocji za około 20 zł / 200 ml. Wersja ze zdjęcia została zastąpiona nową - ulepszoną.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Selfie project, żel do mycia twarzy, do skóry młodej z niedoskonałościami, świetnie sprawdził się do oczyszczania skóry mojej i mojego męża. Delikatnie, a jednocześnie skutecznie oczyszczał skórę, nie przesuszając jej i podrażniając. Super skład, wzorowa wydajność i fenomenalna cena, około 15 zł / 250 ml. Z pewnością kupię ponownie.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Toników marki Ziaja przedstawiać chyba nikomu nie trzeba, a wersja aloesowa jest moją ulubioną. Dobrze radzi sobie z tonizowaniem buzi, przywracając jej naturalne pH oraz pozostawiając ją subtelnie nawilżoną. Świetnie sprawdza się również w dwuetapowym olejowaniu włosów, jako mgiełka nawilżająca przed nałożeniem oleju. Cena w granicach 7-10 zł / 200 ml. Szczerze polecam!
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Uroda, Melisa, tonik bezalkoholowy, trafił w moje ręce dość przypadkowo, a okazał się bardzo przyjemnym w użyciu produktem. Tonizuje, odświeża, uspokaja cerę, jednocześnie jej nie podrażniając. Dodatkowo jest niesamowicie wydajny, a jego cena także miła dla portfela, gdyż wynosi maksymalnie 10 zł / 200 ml.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
L'Oreal Paris, Sugar Scrubs, to cukrowy peeling oczyszczający, który świetnie złuszcza, odświeża i nadaje skórze niesamowitą miękkość. Pięknie pachnie, jest wydajny, czego chcieć więcej. Po szerszą recenzję zapraszam Was <TUTAJ>, gdzie znalazł się w zestawieniu ulubieńców lata.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Ziaja, Ulga, peeling enzymatyczny, w mojej ocenie to totalny bubel. Nie robi nic, całkowicie nie spełnia swojej podstawowej funkcji, jaką jest złuszczanie naskórka. Ma ładny, nienachalny zapach, jest delikatny, absolutnie nie podrażnia i nie wysusza, a także wydajny i tani, gdyż kosztuje około 10 zł / 60 ml. Ze względu na brak jakiegokolwiek działania złuszczającego, nie wrócę do niego ponownie.
♥ / ♥♥♥♥♥
La Roche Posay, Effeclar H kupiłam z myślą o pielęgnacji mojej skóry, w trakcie stosowania terapii przeciwtrądzikowej z użyciem antybiotyków, kiedy to była ona przesuszona i podrażniona. Świetnie nawilżał, regenerował, koił i przywracał balans mojej osłabionej cerze. Treściwa formuła kremu szybko się wchłaniała, nie pozostawiając tłustego filmu, dzięki czemu makijaż na nim utrzymywał się wzorowo. Jego cena regularna wynosi około 65 zł / 40 ml, jednak często dostać go można w promocji w Drogerii Superpharm. Z pewnością jeszcze po niego sięgnę.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Nacomi, Arganowy krem pod oczy to mój szczery ulubieniec. Zużyłam już dobrych kilka słoiczków tego produktu. Świetnie nawilża, wygładza, napina, ujędrnia delikatną skórę pod oczami. Jego treściwa formuła, szybko się wchłania, stanowiąc idealną bazę pod makijaż. Nie ma mowy o żadnym podrażnieniu czy zaczerwienieniu. Zamknięty w szklanym słoiczku zapewniający wykorzystanie produktu do samego końca. Kosztuje w cenie regularnej 29,99 zł / 15 ml, jednak często można dorwać go w promocji. Polecam!
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
SunOzon, Classic, Matujący fluid przeciwsłoneczny SPF 30, to kolejny produkt, który znalazł się w ulubieńcach lata <klik>. Bardzo porządny filtr przeciwsłoneczny, lepszy niż nie jeden kilkukrotnie droższy od siebie. Nie bieli, wchłania się niemal do matu, pozostawiając po sobie delikatny satynowy film. Świetnie sprawdzi się pod makijaż, nie powodując jego rolowania czy ścierania. Nie zauważyłam również negatywnego wpływu na stan mojej skóry po jego stosowaniu. Dostępny jest również w wersji spf 50.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Mishe, Litchi with Iceland Glacial Water Mask, to nawilżająca maska w płachcie z liczi i wodą z lodowca. Fajnie nawilża, odżywia i pielęgnuje skórę, pozostawiając ją miękką, rozjaśnioną i delikatnie rozświetloną. Płat jest obficie nasączony esencją, dzięki czemu wystarczy go także, by pokryć szyję i dekolt. Dostępna w 4. wariantach, do kupienia w Biedronce za około 5 zł.
♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Organique, SPA & Wellness, borówkowa maseczka algowa w proszku, do rozrobienia z wodą. Cera po jej użyciu jest niesamowicie nawilżona, napięta, miękka i rozświetlona, nie ma mowy o żadnym podrażnieniu czy przesuszeniu. Opakowanie zawiera 30 g produktu, co spokojnie wystarczy na zrobienie 4-5 maseczek. Wersja borówkowa tej maski została wycofana, ja swoją kupowałam dawno temu, jednak aktualnie w salonach Organique znajdziecie kilka innych jej wariantów, z których z pewnością wybierzecie coś dla siebie.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Nivea, Lip Butter, masło do ust wanilia & macadamia, to przyjemnie nawilżający balsam o pięknym słodkim zapachu. Usta po jego zastosowaniu są miękkie, nawilżone i chronione przed szkodliwym działaniem wiatru oraz zimna. Produkt wyjątkowo wydajny, a do tego do kupienia w przystępnej cenie. Forma masełka nakładanego palcami jest dla mnie odpowiednia do stosowania w domu, jednak poza nim wolę balsamy w klasycznej wersji. Niestety ten produkt również został wycofany jesienią zeszłego roku. Całe
szczęście w swoich zbiorach posiadam jeszcze wersję jagodową i kokosową.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Eveline, Liquid Control HD, Long Lasting 24 H, to podkład, który w moim przypadku świetnie sprawdził się do stosowania na co dzień. Jest dość wodnisty i lejący się, dzięki czemu nie ma mowy o tworzeniu efektu maski. Z uwagi na jego płynną formułę, zapewnia maksymalne średnie krycie, co dla mnie jest wystarczające, gdyż nie lubię ciężkich podkładów. Bardzo ładnie scala się ze skórą, a makijaż nim wykonany wygląda naturalnie i świeżo, dodatkowo zapewnia satynowe wykończenie. Trwałość tego podkładu oceniłabym jako średnią, po około 4 - 5 godzinach wymaga przypudrowania w strefie T, dzięki temu całość ładnie się prezentuje przez 8 - 9 godz. Zamknięty w szklanej, przezroczystej buteleczce z pipetką, która ma za zadanie ułatwiać aplikację, jednak ja wolę tradycyjne z pompką. Jego minusem, ze względu na płynną konsystencję, jest dość słaba wydajność oraz delikatne oksydowanie w ciągu dnia. Do dyspozycji mamy 6 wariantów kolorystycznych, ja zdecydowałam się na odcień 015 - Light Vanilla, jasny beż, wpadający delikatnie w żółte tony. Dorwałam go w jednej z promocji "-55%" w Drogerii Rossmann za około 17 zł. Fajny podkład na co dzień w przyjemnej cenie.
♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Lovely, Liquid Camouflage, korektor w płynie, dość znośnie radził sobie z przykryciem moich zasinień po oczami, jednak nie można tu absolutnie mówić o pełnym kryciu. Wyposażony w duży, puchaty aplikator, do którego po pewnym czasie się przyzwyczaiłam. Dostępny w 4. wariantach kolorystycznych, ja zdecydowałam się na odcień 1 - jasny, delikatnie żółty beż. Niestety korektor jest ciężki, wchodzi w zmarszczki, pod okiem wygląda sucho i tępo, dlatego nie skuszę się na niego ponownie. W moim przypadku bardziej nadawał się do przykrycia jakichś pojedynczych zmian na buzi. Jego wydajność była średnia, cena przyjemnie niska, około 15 zł w Drogerii Rossmann, w promocjach taniej.
♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Bell, Wanted, Długotrwały cień do powiek, w odcieniu 3, okazał się dla mnie idealnym zamiennikiem pomady do brwi przez długie miesiące. Jego wyjątkowo kremowa konsystencja wpływa na niesamowitą łatwość i precyzję aplikacji. Pozwala na intensyfikację efektu, od delikatnie podkreślonych brwi aż po te idealnie wyrysowane. Pod koniec słoiczka, co typowe, dla tego rodzaju produktów, konsystencja zrobiła się tępa i sucha, dlatego nie udało mi się jej zużyć do samego końca. Pomimo tego służyła mi niemal przez 2 lata, a kosztowała jedynie 7,99 zł! Niestety była to wersja limitowana, aktualnie już nie dostępna. Zachwalałam tej produkt już na blogu, we wpisie o naturalnym podkreślaniu brwi, więc jeśli jesteście zainteresowane tym tematem, to zapraszam Was TUTAJ.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Eveline Cosmetics, Celebrities Eyeliner, tusz do kresek
Aktualnie to mój ulubiony czarny eyeliner, pozwalający na wyrysowanie
idealnych kresek. Cienki pędzelek, w który został wyposażony,
rewelacyjnie sunie po powiece, zapewniając precyzyjną aplikację. Kolor
jest niesamowicie intensywny i napigmentowany, gwarantuje głęboki
odcień czerni. Pomimo że nie jest wodoodporny, wykazuje dużą odporność
na wilgotność. W trakcie noszenia jest wyjątkowo trwały, nie rozmazuje
się, nie odbija na górnej powiece, a czerń nie blaknie.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Natomiast drugi wariant jest w odcieniu fioletowym, który okazał się totalną klapą i nie wiem czy to kwestia koloru, czy może wadliwego
produktu. Jeśli jednak chodzi o kolor czarny, jest on moim totalnym
ulubieńcem.
♥♥ / ♥♥♥♥♥
Golden Rose, Style Liner Metallic, nr 2, metaliczny tusz do kresek
Metaliczny eyeliner w ładnym odcieniu klasycznego złota, sprawdzi się zarówno do wieczorowych makijaży, jak i tych dziennych. Pędzelek rewelacyjnie sunie po powiece, zapewniając precyzyjną
aplikację, należy jednak pamiętać, by przed użyciem wstrząsnąć
opakowanie. Niestety pomimo odczekania dość sporej ilości czasu, odbija się na górnej powiece i rozmazuje. Jednocześnie w trakcie noszenia traci na intensywności i robi się matowy. Byłam w posiadaniu poprzedniej edycji z opakowaniem w jednolitym złotym odcieniu, aktualnie występuje z czarną skuwką.
♥♥ / ♥♥♥♥♥
Dwie maskary Eveline Cosmetics, Volumix Fiberlast w wersji ultrawydłużającej i podkręcającej oraz zapewniającej efekt sztucznych rzęs niczym szczególnym mnie nie urzekły. Bardzo przeciętne mascary, delikatnie pogrubiające, podkręcające i
wydłużające. Początkowo dość mocno sklejały rzęsy i słabo je rozdzielały
ze względu na stosunkowo ciężką konsystencję. Z czasem jednak zrobiły
się gęstsze, a działanie tych tuszy się poprawiło. Ich wydajność wynosi maksymalnie miesiąc, po tym czasie robią się suche i osypują się.
♥♥ / ♥♥♥♥♥
Dwie miniatury Lancome, Hypnose Mascara oraz MAC, False Lashes Extreme Black dostałam jako dodatek do zakupów. Czy zrobiły na mnie wielkie wrażenie? Odpowiedź brzmi: nie. Ot przeciętne tusze do rzęs. Ich trwałość nie była spektakularna, pod koniec dnia osypywały się i robiły delikatny "efekt pandy". Może trafiły mi się trefne egzemplarze, nie testowałam również pełnowymiarowych wersji.
♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Maybelline, Color Sensational, 150 Pink Shock
Błyszczyk w twarzowym odcieniu delikatnego różu dodawał makijażowi świeżości i dziewczęcości. Niestety tego produktu nie znajdziecie już w żadnej drogerii, gdyż jakiś czas temu został wycofany. Jeśli jesteście ciekawi, jak prezentuje się na ustach, to zapraszam Was do ULUBIEŃCÓW, gdzie szerzej go opisywałam.
Błyszczyk w twarzowym odcieniu delikatnego różu dodawał makijażowi świeżości i dziewczęcości. Niestety tego produktu nie znajdziecie już w żadnej drogerii, gdyż jakiś czas temu został wycofany. Jeśli jesteście ciekawi, jak prezentuje się na ustach, to zapraszam Was do ULUBIEŃCÓW, gdzie szerzej go opisywałam.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Wibo, Million Dollar Lips, odcień 1
Matowa pomadka w płynie w odcieniu brudnego różu z domieszką brązu i czerwieni, ślicznie współgra z każdym typem urody. Po więcej informacji oraz zdjęcie na moich ustach, odsyłam Was do tych ULUBIEŃCÓW. Jako najlepsza rekomendacja tej pomadki może świadczyć to, że w toaletce mam już jej kolejną sztukę.
♥♥♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
Szminka, którą posiadałam w swojej kolekcji od dłuższego czasu i w końcu udało mi się ją zużyć. Lekka, półtransparentna pomadka nadająca ustom intensywny połysk. Odcień 150 to kolor żywej fuksji, który początkowo mi odpowiadał, później natomiast przestał wpisywać się w mój gust. Jeśli chodzi o trwałość, nie można spodziewać się wiele, gdyż dość szybko znikała z ust. Ja traktowałam ją bardziej jako pomadkę nawilżającą z delikatnym kolorem. Produkt został już dość dawno temu wycofany.
♥♥♥ / ♥♥♥♥♥
------------------------
Uff... To już wszystkie produkty drugiej części denka, które w większości zużyłam w pierwszej połowie zeszłego roku bądź wcześniej. W kącie czeka już kolejna torba zapełniona zużytymi kosmetykami, które w przyszłości doczekają się swojego wpisu.
Miłego weekendu!
Czarny eyeliner Eveline to również mój ulubieniec ze względu na intensywny kolor, trwałość oraz długi pędzelek. Aktualnie używam pisaka do kresek z Eveline ale jednak wolę eyeliner w płynie
OdpowiedzUsuńTeż go mam, ale tak samo jak u Ciebie, lepiej spisuje mi się ten w płynie :) Jakoś nie umiem zrobić ładnej jaskółki eyelinerem w pisaku. Pozdrawiam :)
Usuń