Hej dziewczyny!
Pisząc dla Was tego posta, mam już sporo nowych zużytych produktów, które nie załapały się jednak do tego wpisu. Myślę, że pod koniec miesiąca lub na początku lipca opublikuję drugą część denka, gdyż zawarcie w jednym takiej ilości kosmetyków byłoby po prostu męczące w odbiorze. Muszę dumnie przyznać, że w ostatnim czasie wykańczanie produktów idzie mi wyśmienicie. Jeśli jesteście ciekawe, co udało mi się zużyć, to zapraszam poniżej.
Nivea Men, Sensitive, Balsam po goleniu
__________
W założeniu produkt ten przeznaczony jest do męskiej pielęgnacji, jednak dlaczego my - kobiety nie możemy z niego korzystać? Otóż jak najbardziej możemy! Co więcej, istnieje wiele pomysłów jego zastosowania, o których możemy poczytać na różnego rodzaju forach urodowych. Ja skupię się natomiast na jego prozaicznym wykorzystaniu, a konkretnie po depilacji nóg. Przez długi czas borykałam się z problemem wrastających włosów na łydkach oraz ogromnych podrażnień po ich goleniu, dlatego też niecałe trzy lata temu zdecydowałam się na laserową depilację tej strefy. Korzyści jakie przyniósł mi ten zabieg są niezaprzeczalne, z których najważniejszym jest pozbycie się wyżej wymienionych problemów. Poza tym liczba włosków została znacząco zredukowana, natomiast te które pozostały, są słabsze i wolniej odrastają, dzięki czemu golę nogi znacznie rzadziej. Jednak by złagodzić zaczerwienienia i swędzenie po depilacji maszynką, stosuję właśnie ten produkt, który świetnie łagodzi i nawilża skórę po tym zabiegu. Już nie pamiętam, co znaczą czerwone kropeczki, pieczenie czy swędzenie związane z usuwaniem owłosienia. Szczerze Wam polecam, jeśli tak jak ja borykacie się z ekstremalnie wrażliwą skórą łydek.
Ziaja, Oczyszczanie Liście Manuka, krem nawilżający balans korygująco - ściągający
__________
Lekki krem nawilżający, delikatnie matujący strefę T, szybko się wchłania, stanowiąc tym samym idealną bazę pod makijaż. Świetnie wpisuje się w potrzeby każdej partii twarzy - przesuszonej gwarantuje solidną dawkę nawilżenia, a ze wzmożoną produkcją sebum - zmatowienie i uspokojenie. Bardzo dobry produkt do stosowania w ramach porannej pielęgnacji, dla mnie nie ma wad. Jego cena regularna wynosi 10,49 zł / 50 ml.
Dove, Advanced Hair Series, Oxygen Moisture
__________
O innym szamponie z linii Advanced Hair, który totalnie mnie oczarował pisałam Wam już tutaj. Seria Oxygen Moisture również zdała egzamin na 5 z plusem. Szampon ten w delikatny, ale skuteczny sposób oczyszcza skórę głowy, nie podrażniając jej przy tym – pomimo SLSu będącego na drugim miejscu w składzie - a co najważniejsze nie obciąża włosów u nasady, przez co nie tracą na objętości. Nie można również nie wspomnieć o pięknym, jednakże delikatnym zapachu, który utrzymuje się długo po myciu, ergonomicznym opakowaniu, przyzwoitej wydajności oraz co ważne dla mnie przeźroczystej konsystencji.
Batiste, Dry Shampoo, Tropical & Fresh
__________
Nie ma denka bez Batiste! Pewnie doskonale już wiecie, że suche szampony tej marki to moi niekwestionowani ulubieńcy. Po obszerniejszą recenzję tych produktów zapraszam Was <tutaj>. Z pewnością zgodzą się ze mną mnie dziewczyny, posiadające, tak jak ja, dłuugie włosy, że suchy szampon to niejednokrotnie wybawienie. Uwielbiam każdą wersję zapachową, a liczbę zużytych opakowań mogę chyba liczyć już w dziesiątkach. Oczywiście nie zgadzam się z herezjami krążącymi w Internecie, jakoby włosy po częstym jego używaniu wypadały czy cokolwiek innego niepokojacego się z nimi działo. Dla mnie to produkt idealny!
Wibo, Fixing Powder, puder sypki utwalający
__________
Pół-transparentny utrwalacz makijażu w sypkiej formie, która notabene jest moją ulubioną. Świetnie matuje, idealnie gruntuje korektor pod oczami, nie przesuszając jednocześnie tej wrażliwej strefy. Świetnie radzi sobie z utrwaleniem podkładu, a efekt jaki zapewnia, bardziej przypomina satynę, aniżeli płaski mat. Wydajność również jest wzorowa, przy niemal codziennym stosowaniu wystarczył mi na rok. Serdecznie Wam go polecam, gdyż za tak niską cenę, jaką trzeba za niego zapłacić, ma genialne właściwości.
Eveline, Advanced Volumiere, skoncentrowane serum do rzęs 3w1
__________
Od razu chcę podkreślić, że owe serum stosuję jednak wyłącznie, jako bazę pod tusz. Zaaplikowanie tego produktu na kilkadziesiąt sekund przed nałożeniem maskary, gwarantuje wydłużenie, pogrubienie oraz rozdzielenie rzęs. Bardzo wydajny produkt, który w szybki sposób stuninguje nasze rzęsy za około 15 zł.
Catrice, Liquid Camouflage, kamuflaż w płynie
__________
Świetnie napigmentowany korektor, który całkiem przyzwoicie radzi sobie z moimi zasinieniami pod oczami. Po więcej informacji na jego temat zapraszam do posta, w którym dokonałam jego recenzji <klik>.
To moje dwie ulubione drogeryjne maskary. Zarówno Maybelline Lash Sensational jak i Miss Sporty Studio Lash Volume świetnie radzą sobie z delikatnym podkręceniem, wydłużeniem oraz rozdzieleniem rzęs. Dodatkowo oba tusze wyposażone zostały w silikonowe aplikatory, które bez wątpienia są moimi ulubionymi. Ich wydajność również jest przyzwoita, gdyż wynosi około 2-3 miesięcy, co w przypadku produktów drogeryjnych nie jest wcale takie oczywiste. Jeśli jednak miałabym wybierać ze względu na działanie, to bardziej skłaniałabym się ku maskarze Maybelline, jednak jej cena jest znacznie mniej atrakcyjniejsza niż tuszu z Wibo, którego kosztuje niemal o połowę mniej.
__________
Lekki krem nawilżający, delikatnie matujący strefę T, szybko się wchłania, stanowiąc tym samym idealną bazę pod makijaż. Świetnie wpisuje się w potrzeby każdej partii twarzy - przesuszonej gwarantuje solidną dawkę nawilżenia, a ze wzmożoną produkcją sebum - zmatowienie i uspokojenie. Bardzo dobry produkt do stosowania w ramach porannej pielęgnacji, dla mnie nie ma wad. Jego cena regularna wynosi 10,49 zł / 50 ml.
Dove, Advanced Hair Series, Oxygen Moisture
__________
O innym szamponie z linii Advanced Hair, który totalnie mnie oczarował pisałam Wam już tutaj. Seria Oxygen Moisture również zdała egzamin na 5 z plusem. Szampon ten w delikatny, ale skuteczny sposób oczyszcza skórę głowy, nie podrażniając jej przy tym – pomimo SLSu będącego na drugim miejscu w składzie - a co najważniejsze nie obciąża włosów u nasady, przez co nie tracą na objętości. Nie można również nie wspomnieć o pięknym, jednakże delikatnym zapachu, który utrzymuje się długo po myciu, ergonomicznym opakowaniu, przyzwoitej wydajności oraz co ważne dla mnie przeźroczystej konsystencji.
Batiste, Dry Shampoo, Tropical & Fresh
__________
Nie ma denka bez Batiste! Pewnie doskonale już wiecie, że suche szampony tej marki to moi niekwestionowani ulubieńcy. Po obszerniejszą recenzję tych produktów zapraszam Was <tutaj>. Z pewnością zgodzą się ze mną mnie dziewczyny, posiadające, tak jak ja, dłuugie włosy, że suchy szampon to niejednokrotnie wybawienie. Uwielbiam każdą wersję zapachową, a liczbę zużytych opakowań mogę chyba liczyć już w dziesiątkach. Oczywiście nie zgadzam się z herezjami krążącymi w Internecie, jakoby włosy po częstym jego używaniu wypadały czy cokolwiek innego niepokojacego się z nimi działo. Dla mnie to produkt idealny!
Wibo, Fixing Powder, puder sypki utwalający
__________
Pół-transparentny utrwalacz makijażu w sypkiej formie, która notabene jest moją ulubioną. Świetnie matuje, idealnie gruntuje korektor pod oczami, nie przesuszając jednocześnie tej wrażliwej strefy. Świetnie radzi sobie z utrwaleniem podkładu, a efekt jaki zapewnia, bardziej przypomina satynę, aniżeli płaski mat. Wydajność również jest wzorowa, przy niemal codziennym stosowaniu wystarczył mi na rok. Serdecznie Wam go polecam, gdyż za tak niską cenę, jaką trzeba za niego zapłacić, ma genialne właściwości.
Eveline, Advanced Volumiere, skoncentrowane serum do rzęs 3w1
__________
Od razu chcę podkreślić, że owe serum stosuję jednak wyłącznie, jako bazę pod tusz. Zaaplikowanie tego produktu na kilkadziesiąt sekund przed nałożeniem maskary, gwarantuje wydłużenie, pogrubienie oraz rozdzielenie rzęs. Bardzo wydajny produkt, który w szybki sposób stuninguje nasze rzęsy za około 15 zł.
Catrice, Liquid Camouflage, kamuflaż w płynie
__________
Świetnie napigmentowany korektor, który całkiem przyzwoicie radzi sobie z moimi zasinieniami pod oczami. Po więcej informacji na jego temat zapraszam do posta, w którym dokonałam jego recenzji <klik>.
To moje dwie ulubione drogeryjne maskary. Zarówno Maybelline Lash Sensational jak i Miss Sporty Studio Lash Volume świetnie radzą sobie z delikatnym podkręceniem, wydłużeniem oraz rozdzieleniem rzęs. Dodatkowo oba tusze wyposażone zostały w silikonowe aplikatory, które bez wątpienia są moimi ulubionymi. Ich wydajność również jest przyzwoita, gdyż wynosi około 2-3 miesięcy, co w przypadku produktów drogeryjnych nie jest wcale takie oczywiste. Jeśli jednak miałabym wybierać ze względu na działanie, to bardziej skłaniałabym się ku maskarze Maybelline, jednak jej cena jest znacznie mniej atrakcyjniejsza niż tuszu z Wibo, którego kosztuje niemal o połowę mniej.
♥♥♥♥♥
A Wam jak poszło zużywanie produktów w ostatnim czasie? Dajcie koniecznie znać!
Niedługo zaproszę Was na kolejną część denko. Stay tunned!
Udanego tygodnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz