Cześć! ♥
Panujące w ostatnim tygodniu siarczyste mrozy, dochodzące w mojej miejscowości do blisko -30°C, natchnęły mnie, do napisania posta z niezbędnikiem zimowym dla typowego zmarzlucha, którym niewątpliwie jestem. Jeśli jednak mam być szczera, lubię taką aurę, gdyż pierwszy raz od kilku dobrych lat mogę się cieszyć prawdziwą, polską zimą.
Zapraszam więc poniżej do dalszej części posta, gdzie pokażę Wam drużynę, bez której nie wyobrażam sobie tej pory roku.
Bez ciepłej czapki, butów oraz szalika / komina, którym mogę się owinąć kilka razy, zimą ani rusz. Ma być ciepło i kolorowo! Uwielbiam pomponiaste, wełniane czapki, mięsiste szale i kominy oraz urocze rękawiczki. Moim numerem jeden spośród zimowych butów są Emu Australia, które jako jedyne nie pozwalają zmarznąć moim stopom. Model posiadany przeze mnie od 3 lat to Emu Spindle Mini i szczerze Wam je polecam, gdyż po takim czasie, nadal są w stanie idealnym. Odpowiednie czyszczenie, impregnowanie oraz użytkowanie zgodne z zaleceniami producenta, tj. w okresach suchych, pozwoli cieszyć się nimi wiele sezonów.
Zima to czas picia wzmożonej ilości herbatki, na zdjęciu to jedynie mały zalążek mojego całego, herbacianego zbioru, gdyż uwielbiam mieć duży wybór, co do jej rodzaju i smaku. Alternatywą dla herbat jest oczywiście kawa, którą pochłaniam w pokaźnych ilościach. Moją ulubioną smakową jest Douwe Egberts o smaku orzecha laskowego oraz jej klasyczna wersja - Gold. Pycha!
Duże ilości herbaty i kawy wymagają odpowiedniej wielkości kubka. W tej roli świetnie sprawdzi się mój biały 500 - mililitrowy kubek, który pochodzi z kawiarni Starbucks. Gdy czeka mnie wyjście na zewnątrz, nic tak świetnie nie rozgrzewa jak gorąca herbatka, wypita z kubka termicznego, również zakupionego w Starbucks. Serdecznie Wam go polecam, gdyż dobrze trzyma ciepło, nic nie przecieka i nie kapie.
Należy również pamiętać o odpowiedniej pielęgnacji twarzy, a przede wszystkim dłoni i ust, które są wyjątkowo narażone na przesuszenie i podrażnienia, wywołane mrozem i wiatrem.
Moim ulubionym kremem do rąk jest bezapelacyjnie L'Occitane z 20% zawartością Masła Shea. Świetnie wygładza, odżywia i regeneruje przesuszoną skórę oraz zapewnia ochronę przed jej powtórnym wysuszeniem. Na wyróżnienie zasługuje także przyjemna konsystencja, wpływająca na łatwość aplikacji oraz szybkie wchłanianie. Rewelacyjnie radzą sobie także kremy marki Cztery Pory Roku, które kuszą pięknymi zapachami oraz niską ceną.
Do ochrony i nawilżania ust uwielbiam stosować masełka marki Nivea, które zachwycają ilością wariantów zapachowych, gdyż obecnie dostępne są aż w sześciu wersjach, a moją ulubioną jest jagodowa oraz karmelowa. Stosuję także kontrowersyjny Carmex, który jedni kochają inni natomiast nienawidzą. Osobiście należę do tej pierwszej grupy, gdyż to dzięki jego pielęgnacyjnym właściwościom i regularności mogę cieszyć się nawilżonymi, zadbanymi ustami, pozbawionymi suchych skórek.
Należy również pamiętać o ochronie przeciwsłonecznej oczu, gdyż zimą są one wyjątkowo narażone na promieniowanie, odbijające się od śniegu.
Oczywiście nie mogę zapomnieć o zapachowych świecach i woskach, które swoim aromatem także potrafią nieźle rozgrzać. Uwielbiam, gdy otulona ciepłym kocykiem, popijam gorącą herbatkę, a wokół mnie roztacza się piękny, zimowy zapach. Aktualnie moim numerem jeden jest Yankee Candle Winter Glow, który pomimo cudownego zapachu jest niestety dość mało intensywny.
♥♥♥♥♥
A jak Wy radzicie sobie z ujemnymi temperaturami?
Może macie jakieś inne ciekawe pomysły i porady?
Z chęcią o tym poczytam w komentarzach.
Krem do rąk i nawilżająca pomadka to niezbędniki numer 1. ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! A jakie są Twoje ulubione produkty z tych kategorii?
Usuń